Przygody Mariusza K. (23)
Krzaki nieopodal ławki zaszumiały ostrzegawczo, lecz było już zbyt późno na reakcję; przez cholernego gadułę Mariusz stracił czujność. Najpierw zza zasłony gałęzi wyłoniły się plastikowe grabie, potem papierosowy dym, następnie zaś już cała emanująca niewysłowioną pogardą dla otoczenia postać. Ogrodnik skrzywił ogorzałe oblicze, wyćwiczonym ruchem warg przemieścił papierosa z lewego ich kącika na prawy, wolnym półgębkiem splunął niedbale. Wystudiowanym krokiem podszedł do ławki i stanął ponad siedzącymi na niej, wsparty na stylisku grabi. Napawał się odniesionym, długo oczekiwanym zwycięstwem, starannie dozując napięcie – zastygły w niemej grozie Mariusz był tego świadom.(…)